Z Bystreca do Chatki u Kuby

Wakacje tego roku postanowiliśmy spędzić w Ukraińskich Karpatach. W planie była Czarnohora i Gorgany. Plan był ambitny. 2 tygodnie z plecakiem, spanie pod namiotem, noszenie ciężkich konserw, gotowanie w koherku. Wszytsko było zaplanowane, bilety na pociąg kupione. Ruszyliśmy w drogę.

Z Gdańska ruszyliśmy pociągiem do Krakowa. Z Krakowa do Przemyśla. Z Przemyśla do Lwowa. Z Lwowa przez Iwanofrankiwsk do Werchowiny. powoli suneliśmy w coraz głębsze partie Ukrainy, będące przed wojną ziemiami polskimi. Mój dziadek urodził się i wychował w Iwanofrankisku, zwanym za czasów polskich Stanisławowem. Misato położone jest na przedgórzu Karpat. Zostało założone w 1662 roku na miejscu wsi Zabłotowo, na terenie włączonym w XIV wieku do Polski. Miasto było licznie zamieszkiwane przez Ormian, a od XVII wieku przez Żydów. W XVII wieku stanowiło znaczący ośrodek rzemiosła i handlu. W 1772 roku znalazło się pod zaborem austriackim, a w 1801 roku zostało odkupione od Potoskich przez rząd austriacki. Od 1919 roku znajdowało się w granicach Polski. Od września 1939 roku do czerwca 1941 roku miasto znajdowało się pod okupacją radziecką; miały wówczas miejsce deportacje ludności w głąb ZSRR. W latach 1941-44 było okupowane przez Niemców, którzy w lipcu i październiku 1941 roku dokonali masowych egzekucji miejscowych Żydów. Od grudnia 1941 roku do lutego 1943 roku w mieście istniało getto, którego więźniów wywieziono do ośrodka zagłady w Bełżcu. Dziadkowi i jego braciom udało się przetrwać wojnę. Po włączeniu tych ziem do Ukrainy rodzina dziadka przesiedlona została na tereny polskie, w okolice Bielska, Jeleniej Góry i Legnicy. Rodzina pozostawiła na Ukrainie wielki majątek ziemski.

Do Werchowiny (dawniej Żabie) dojechaliśmy nad ranem i od razu udaliśmy się na dworzec autobusowy w poszukiwaniu marszrutki do Bystreca, skąd mieliśmy zacząć wędrówkę. Na dworcu była kawa i ciacho.. i cała gromada bezpańskich psów.

Wypatrzyliśmy marszrutkę do Bystreca i zajęliśmy wydawało nam się ostatnie miejsca stojące w jakże rozklekotanym busie. Ku naszemu zdziwieniu, przed odjazdem, do marszrutki wsiadło jeszcze około 10 osób, zmieściło się też parę zwierzaków, m.in. kury. Szyby zaparowały. Atmosfera zgęstniała. Jeszcze większe zdziwienie wywołała akcja meble. Zatrzymaliśmy się na jednym z przystanków, kobieta wskazała palcem na trzech rosłych chłopa. Wyszli. Po pary minutac wrócili do busa upychając w nim jeszcze stół kuchenny, rogówkę do siedzenia pry nim i dwa taborety. Byliśmy pod wrażeniem… i w szoku.

Po około pół godziny wesołej jazdy, poinformawani przez tubylców, że Bystrec to już tu wysiedliśmy zwalniając trochę miejsca w busie. Przystanek znajdował się na rozdrożu. Tą drogą udaliśmy się do naszego pierwszego punktu noclegowego, do Chatki u Kuby.

Plecaki mamy prawdziwie cieżkie, urywają ramiona. Dzielnie maszerujemy drogą wiejską na początku łagodnie w górę. Pierwszy przystanek robimy przy miejscowej szkole, do której wejście zdobi piękna rzeźbiona brama.

Stąd skręcamy na właściwy szlak do chatki, którym teraz mozolnie i powoli nabieramy wysokości. Po drodze oczy koi piękny widok na Pasmo Kostrzycy.

W końcu dochodzimy do chatki. Chatka u Kuby to huculska chata w Czarnohorze prowadzona przez Kubę, który to pewnego dnia sprzedał co miał w Polsce, rzucił wszystko i przyjechał tu, na łono natury, w malownicze Karpat. Chatka położona jest pod wierzchołkiem Koszaryszcza, od strony Bystreca na wysokości 1070m npm. Jest październik, ale przed naszym przyjazdem spadł już pierwszy śnieg. Zdążył się już częściowo stopić, więc maszrujemy mijając teraz ostatnie płaty śniegu. 

Przez Kubę jesteśmy witani ciepło i radośnie. Wieczorem odpoczywamy przy magicznej gitarze i głosie Kuby, częstowani domowym samogonem i słoniną. Jest huculsko.