W Dolinie Chochołowskiej

Kolejny ranek w Siuchajsku przywitał nas nieoczekiwanie bezchmurnym gwiaździstym niebem. Z balkonu widok na to niebo zawieszone nad Giewontem był imponujący. W pośpiechu zjedliśmy śniadanie i prędko zebraliśmy się na busa, z którego wysiedliśmy za Kirami, przy Polanie Biały Potok. W międzyczasie zdążyło się zrobić jasno. Zapowiadał się piękny słoneczny dzień.

* * *

Na Polanie Biały Potok próbujemy znaleźć jakieś zielone znaki, bo to nimi chcemy się kierować w stronę Doliny Chochołowskiej. Niestety jeśli cokolwiek tu jest, to pokryte grubą warstwą śniegu. Na polanie pracują armatki śnieżne, dośnieżając stok ucieszonym, śpiącym jeszcze zapewne narciarzom. Przebijamy się na drugą stronę polanki, korzystając ze świeżo zratrakowanej trasy. Dochodzimy pod skraj lasu i docieramy w końcu do zielonych znaków namalowanych na pojedynczych drzewach. Teraz nie jest już tak łatwo, bo musimy brodzić po uda w śniegu. Po jakimś czasie dochodzimy do skrzyżowania ze szlakiem żółtym biegnącym do Doliny Lejowej, i od tego miejsca idzie się już znacznie lepiej, wydeptaną ścieżką, lekko pod górę. Drogą pod reglami (nią biegnie zielony szlak) dochodzimy do Siwej Polany. Jest ona położona u wylotu Doliny Chochołowskiej na wysokości ponad 900 metrów. Polana, dawniej koszona i intensywnie wypasana, obecnie jest w dalszym ciągu użytkowana pastersko, prowadzi się tutaj kulturowy wypas owiec i bydła, a w okresie wypasu można kupić oscypki i bundz. Stoi tutaj kilka szałasów i bacówka. Przechodzimy południową częścią polany i dochodzimy do szerokiej drogi prowadzącej już bezpośrednio Doliną Chochołowską, najdłuższą i największą doliną polskich Tatr. Dolina Chochołowska swoją nazwę zawdzięcza oddalonej o kilkanaście kilometrów wsi Chochołów. Wieś ta już w XVI wieku zajmowała obszar Tatr pomiędzy Wołowcem a Bobrowcem. Dzięki występowaniu na dolinie dużej powierzchni polan i hal, stała się ona największym ośrodkiem pasterstwa w Tatrach. W 1930 roku 70 juhasów wypasało na niej około 4000 owiec, ponadto 280 pastuchów wypasało bydło. Ogromna też była liczba szałasów, bacówek i szop. Dolina Chochołowska miała też swoją przeszłość górniczą. Już od XVI w. prowadzono na niej prace górnicze i hutnicze, które trwały aż do drugiej połowy XIX wieku. Głównie wydobywano rudy żelaza, które początkowo wytapiano na miejscu, później zwożono Drogą pod Reglami do huty w Kuźnicach.

* * *

Podążamy wzdłuż Potoku Chochołowskiego mijając kolejno Polanę Huciską i Niżnią Bramę Chochołowską. Dochodzimy w końcu do Polany Chochołowskiej. Za nami góruje Kominiarski Wierch, a przed nami widać już w oddali schronisko PTTK.Pierwsze schronisko wybudowane zostało przez Warszawski Klub Narciarski w latach 1930-32. W styczniu 1945 r. spalone zostało przez Niemców, a obecny budynek został wybudowany w latach 1951-1953. Podczas swojej drugiej pielgrzymki do ojczyzny 23 czerwca 1983 r. przebywał w Dolinie Chochołowskiej papież Jan Paweł II. Pobyt ten został upamiętniony tablicą pamiątkową przy wejściu do schroniska, a także wytyczeniem szlaku papieskiego w Dolinie Jarząbczej. W schronisku zamawiamy obowiązkowo ciepłą herbatę i do tego dokładamy po zimnym piwie, delektując się widokiem za oknem – wprost na Kominiarski Wierch.

* * *

Po jakiejś godzince, mimo wczesnej pory, ruszamy w powrotną drogę, bo jeszcze dziś zaplanowaliśmy powrót do domu. W ciszy, przemierzając z powrotem piękną Dolinę Chochołowską dochodzimy do Siwej Polany, skąd busem jedziemy do Siuchajska. Tam szybko przepakowujemy się i przejeżdżamy do centrum Zakopanego. Przemierzamy jeszcze obowiązkowo Krupówki, idziemy też pod Gubałówkę. W tamtejszym barze omawiamy ważny telefon jaki dostaliśmy w międzyczasie z pracy, przechodząc przez Siwą Polanę. Z Zakopanego jedziemy do Krakowa, a stamtąd do Kęt, gdzie przyjdzie nam spędzić, cudowną z resztą wigilię.

* * *